
Guma w szytce. Nie miałem ze sobą żadnego zapasu czy zestawu naprawczego, więc tylko doczłapałem się do najbliższego baru i czekałem na transport. Przynajmniej deszcz, który rozpadał się chwilę przed defektem na dobre trochę studził żal. Po wynikach widać, że można było powalczyć o pierwszą 15-tkę. Widać musi być równowaga, trzeba zacząć planować cele na przyszłe miesiące.
Jak się później okazało warunki naprawdę były ekstremalne. Trochę osób nie ukończyło, wiele było bliskich hipotermii... Niektórzy mocno pożałowali próby zjazdu z mety usytuowanej na Hrebienoku.
No comments:
Post a Comment