Friday, December 14, 2007

600 pieces of cake

Budzik pokazał właśnie magiczne 18 (słownie: osiemnaście) tysięcy kilometrów od początku tego roku :D Czas chyba na podsumowanie, bo na następny tysiąc czas już chyba zabraknie...

A działo się, oj działo. W sumie to był pierwszy sezon pełny startów od początku do końca. Łagodna zima pozwoliła na szlifowanie formy już od początków stycznia, ale najważniejszym wydarzeniem początku nowego roku było pojawienie się nowej, pięknej, hmmm... :) C50-tki.

Nie brakowało również paru spektakularnych jej występów. Tytułowe 600 kawałków to 24 godzinny maraton, w czasie którego pokonaliśmy ponad 600 km. Jazda w nocy przez biłgorajskie lasy była na pewno przeżyciem, który pozostanie w pamięci na długo.

Zaliczyłem też wyścig wokół Tatr, który jakby nie było jest wyścigiem o otwarte mistrzostwo europy wschodniej w maratonach :P Tam z zawodowcami rywalizować jest trudno, ale próbować będę ponownie. Na koniec sezonu 2 wygrane czasówki :) Jedna pod górkę w Byszycach, druga to doroczna czasówka Bikeholików na zakończenie sezonu, która z roku na rok jest coraz bardziej ciekawa i może za rok nie wygram :P

Na 2008 już są plany. Ciągle się zastanawiam nad IMAGIS-em, czyli 1013 km przez całą Polskę... Trzeba będzie też powalczyć na kilku lokalnych maratonach i zastukać punkcików dla czerwonych :) No i czekam z niecierpliwością na TdP, który za rok będzie w Krakowie.

Monday, December 3, 2007

Chwila słoneczka nie mogła zostać zaprzepaszczona :) Dzisiaj zaliczyłem pierwszy grudniowy wypadzik rowerowy. Górki wydaja się trochę większe, błotko miejscami drzyzga spod kół, ale i tak warto się na chwilę oderwać od szarej codzienności.

Thursday, November 29, 2007

Koniec terapii

Glukozoaminowa terapia regeneracyjna dobiegła końca, także zaczynam przygotowania do nowego sezonu. A raczej czekam, aż się trochę zluzują jakieś terminy. Wczoraj spędziłem dzień na walce z pięknym urządzeniem MC70, co zakończyło się 'clean boot'-em tegoż :/ Ale na szczęście to pomogło.

Tuesday, November 27, 2007

Czekam na suche drogi

Przyjechał w końcu mój nowy - stary rowerek :) Colango na prawie pełnym DA robi wrażenie, ale ma już swoje lata, więc do jazdy do pracy i na spacery się nada.
Problem tylko z miejscem... i też parę innych, o których nawet szkoda mówić.

Saturday, November 24, 2007

Friday, November 23, 2007

Coś się kończy, coś się zaczyna...

Tak sobie wymyśliłem, że chyba nadszedł koniec stronki domowej w dotychczasowej formie, a zaczyna się era bloga :) Zobaczymy jak będzie z tym szło...