Sunday, June 26, 2011

mistrz srebrnej góry

To był rowerowo bardzo ciekawy weekend. W sobotę maraton srebrnogórski i tytuł "mistrza" tegoż :D, a dzisiaj nieplanowany wcześniej start w kryterium w Nowym Sączu.

Ciężka noga po wczorajszym górskim maratonie, ale kilka skoków oddałem. W dobry odjazd się zabrać nie udało, ale trening był dobry. To, że po 200 km po górach udało się żwawo przejechać sądeckie kryterium napawa optymizmem.

Relacje z obu wyścigów wkrótce na stronie Bikeholików. Z boku fotka jeszcze ze słonecznej Srebrnej Góry. Bardzo urokliwe miejsce :) Na maratonie już było w deszczu pod tą kostkę.

Monday, June 13, 2011

szybki weekend

Zgodnie z założeniami w ubiegły weekend zaliczyłem dwa wyścigi. Najpierw Parczew, 122km z średnią w okolicach 41.5 km/h i piąte miejsce open z wygraną w kategorii. Relacja z maratonu na stronie Bikeholików.

A w niedzielę Szczurowa, około 50 km w trochę ponad godzinę. 3 krótkie okrążenia z sekcją 'strade bianca' na budowie obwodnicy miasta - skoki non-stop. Było szybko :D. Miejsce w pierwszej dziesiątce open.

Ten tydzień odpoczynkowy, trzeba się trochę zregenerować przed drugą, dużo bardziej górską, częścią sezonu!

Sunday, June 5, 2011

wyścig prawie górski

Tak to jakoś u nas wyścigi masters klasyfikowane jako górskie dość z rzadka można tak rzeczywiście nazwać. Non-stop blat, prędkość poniżej 30 km/h spada tylko, gdy akurat w peletonie rozluźnienie... Nawet trudno o porządną selekcję, a odjechać też ciężko, gdy po hopkowatej trasie średnia oscyluje wokół 40 km/h, a jadąc w dół peleton rozpędza się do 80-tki.

Tak też w skrócie można opisać wczorajszy wyścig w Psarach. Dodatkowo wspólnie puszczono 4 kategorie masters, od 0 do 3, więc na niespełna 22 kilometrowej pętli było tłoczno i niebezpiecznie. Główna grupa cały czas liczyła pewnie ok. 50 osób. Ja pierwsze 2 kółka spokojnie, wszystkie próby skoków były szybko kasowane. Na trzecim trochę się ruszyło po ataku Romka Pietruszki, ale też nie poszło... Na ostatnim spróbowałem sam. Czekałem, żeby ktoś doskoczył, ale średnio to wyszło i przejechałem 3/4 pętli sam przed peletonem. Nie wiem czy przez alergię czy też przez zmęczenie (pewnie i to, i to) nie udało mi się zabrać do kontrującej pod koniec grupki, która poszła już na metę. Szkoda, bo był bym przynajmniej trzeci w kategorii. Zabrałem się z peletonem, choć i tam miałem chwilę problemy, żeby złapać koło... Na ostatnich 2 kilometrach jeszcze dwie kraksy, druga wyglądająca dość poważnie, ale nie wiem po co chłopaki ryzykują, jak i tak ścigają się już o dalsze miejsca... Głupota. Ostatecznie szósty w kategorii i gdzieś około 30 miejsca open ze spokojnym i przede wszystkim bezpiecznym wjazdem na kreskę.

Wyścig bardzo fajnie zorganizowany. Może przydałoby się podzielić główny wyścig na 2, albo jakoś utrudnić trasę, ale ściganie było dobre!