Tuesday, June 9, 2015

campeonatos y huelga ciclista

Weekend wyścigowy. Nie wszystko wyszło, tak jak zakładaliśmy, ale od wczoraj odpoczywamy, bo są ku temu przyczyny.

Czasówka

W piątek, w pierwszy dzień mistrzostw Andaluzji, odbyła się indywidualna jazda na czas. Tak naprawdę było to coś bardziej w rodzaju prologu, gdyż trasa liczyła około 7.5 kilometra, a w dodatku nie należała do najłatwiejszych technicznie. Dość powiedzieć, ze wśród wszystkich niespełna 200 startujących osób około 60 odnotowało czasy miedzy 10 a 11 minut. Także i ja. Dwójce zawodników elity udało się zejść nieznacznie poniżej 10 minut. Mi wystarczyło "tylko" na 12 miejsce w masters 30, ale sumując wszystkie ronda, 2 odcinki po kostce, ciasne zakręty o 90 stopni trzeba być zadowolonym. Następnym razem trzeba się lepiej rozgrzać. Dorotka powinna otrzymać koszulkę mistrza Andaluzji, ale z powodu nieścisłego regulaminu, wygrała tylko zawody nie zostając mistrzynią.

Start wspólny

Trzy pętle dające około 95 km z średnią pod 42 km/h z krótkimi górkami sumującymi się do prawie 1000m przewyższenia... Wyścig elity był szybszy tylko o 0.3 km/h. Zawody ukończyła trochę ponad polowa stu osobowej stawki. Po wymuszonym zatrzymaniu po kraksie na pierwszym kółko miałem dużo gonienia, potem skurcze, ale jakoś w kolumnie aut technicznych udało się dojechać z lekką stratą do peletonu. Dorota skończyła trzecia wśród dziewczyn.

Nasza mała galeria.

Aguantacerros

Na deser został nam niedzielny maraton ze organizowany w miejscowości Montilla. Ciężka trasa, najeżona licznymi, większymi i mniejszymi górkami wymagałaby zapewne nie lada wysiłku, tym bardziej, ze miejscami słupki rtęci pokazywały ponad 40 stopni. Święto popsuła jednak policja, która pomimo ustaleń kilka razy zatrzymywała wyścig i nie pozwalała na rozciągnięcie się peletonu na dłuższy czas. Tak że, zawody mimo ze super zorganizowany pozostawiły u wszystkich niesmak.

Skończyło się małym strajkiem i masą krytyczną na mecie. Szkoda... Szacunek należy się organizatorom. My mamy tylko nadzieje, ze ostatnie przeboje nie spowodują znikania kolejnych zawodów z kalendarza.

Na pocieszenie była pokaźna wyżerka z możliwością spróbowania lokalnych słodkości i napojów oraz losowanie nagród, podczas którego chyba każdy coś dostał. Zaplanowane puchary za wyniki indywidualne zostały rozdzielone pomiędzy najliczniejsze drużyny i panie startujące w zawodach.



Wednesday, June 3, 2015

subbeticas turisticas

W tym roku mamy do czynienia z jakimś fatum. Co rusz odwoływane są lub przerywane różne zawody. Tym razem pech chciał, że trafiło na jedne z tych, na które cieszyłem się najbardziej - Vuelta a las Subbeticas... Rok temu, wszystko perfekt, jak w szwajcarskim zegarku, a teraz na 3 dni przed zawodami okazało się, że "władze" nie wydały zgody i całe starania organizatorów, plany wielu (nawet pół-zawodowych) ekip i zawodników obróciły się w pył. Trudne to jest do zrozumienia. Polityczna zawierucha, związana z wyborami w Andaluzji, chyba przekłada się też na, wydawać by się mogło, całkowicie niezależne sfery życiowe. Lo siento mucho :(

Mieliśmy już zarezerwowany nocleg, więc mimo wszystko odwiedziliśmy Sierra de las Subbeticas. Opłacało się, bo oprócz fajnych treningów, zobaczyliśmy parę ciekawych miejsc na Ruta del Califato z niezwykle urokliwym Zuheros na czele. Powstała nawet mała galeria.

A z pechowych wydarzeń dni poprzednich. 2 tygodnie temu miałem wziąć udział w pierwszych swoich zawodach MTB w Hiszpanii. Co prawda ogórkowych, bo "organizowanych" w parku technologicznym. "Organizowanych", bo zajmowała się tym niby profesjonalna firma, ale nawet nie potrafili oznaczyć dobrze niespełna 20 kilometrowej trasy...

Ale nic to. Koniec pecha. Teraz musi być dobrze. Zaczynamy na nowo w weekend mistrzostwami Andaluzji i maratonem w miejscowości Montilla.