Monday, November 25, 2013

złota alpujarrska jesień

 Minął już prawie cały listopad, a my cały czas jakoś nie wyczuwamy zbliżającej się zimy. Ale po kolei bo trochę się działo.

1-wszy listopada to u nas bardzo tradycyjne święto, tutaj nie dało się tego tak odczuć. Raz, że dla nas był to normalny dzień pracy, dwa, że cmentarz w La Linea zamknęli chyba równo ze zmrokiem, także nici z klimatycznego spaceru znanego z polskich realiów.

Rowerki mieliśmy troszkę odstawić na wieszak, ale Dorotka nie mogła się oprzeć wyzwaniu i wystartowała w maratonie MTB w Los Barrios. Pierwszy raz od 1.5 roku, po kilku przejażdżkach w terenie,a na koniec druga lokata wśród pań. Ja bawiłem się w fotografa ;)

Na Święto Niepodległości, nasze Święto Niepodległości ma się rozumieć, chcieliśmy odwiedzić pomnik generała Sikorskiego, ale nie udało nam się dotrzeć, bo okazało się, że zamknęli jeden z tuneli na Gibraltarze... Pozostała nam tylko msza organizowana przez lokalną Polonię.

Kolejny weekend spędziliśmy w Sierra Nevada, tym razem 'a pie', czyli trochę wędrując po ścieżkach i poza szlakami ;). Chcieliśmy wejść na Mulhacen, ale jednak trochę przekombinowaliśmy i udało się dotrzeć tylko na Mulhacen II. to i tak około 3300m n.p.m., ale trzeba było uciekać na dół. Dzień się kończył... a i tak końcówkę przeszliśmy w świetle księżyca. Trzy noce spędziliśmy w Laujar de Adarax odwiedzając lokalne miejscowości (Paterna, Fondon) i góry (Monterrey, Sierra de Gador). Odwiedziliśmy kolejną willę z sieci 'Villas de Andalucia'. Kolejny raz super! Wyszabrowaliśmy trochę granatów, pigw, winogron i fig, aż dziw, że nikt tego tam nie zbiera. Jak na relaksacyjny, przedłużony weekend to troszkę się wymęczyliśmy. Powstała też całkiem miła galeria. Południowe stoki Sierra Nevada bardzo teraz przypominają złota polska jesień...


Wczoraj można powiedzieć, że zacząłem przygotowania do nowego sezonu. 3-godzinna przejażdżka w stronę  Jimeny w towarzystwie kolarzy z La Linea. Co prawda w sobotę trochę padało, wykorzystaliśmy to żeby pojechać do Chiclany zrealizować kupon wygrany przez Dorotkę w Benalup, ale wczoraj było już ładnie i słonecznie. Może już nie tak ciepło, jak na początku miesiąca, ale w sumie chyba zaczynamy trochę odczuwać pogodę po hiszpańsku... Poniżej 10 stopni to już zimno :P

Ostatnio doszliśmy do wniosku, że powinniśmy dokładniej spisywać, co się tu dzieje. Po raz kolejny słuchamy audiobooka 'Talking to the snail' o Angliku w Paryżu, a my czasem moglibyśmy przytoczyć bardzo podobne sytuacje i historie jak tam. Zobaczymy :)