Thursday, May 12, 2016

wypatrując słońca

Działo się dużo, ale jakoś nie było weny na nowe wpisy. Kwiecień na dobre rozpoczął sezon kolarski, tak że praktycznie co tydzień gdzieś można było się sprawdzić. Dla mnie zaczęło się bardzo dobrze czasówką w Cartamie, gdzie zabrakło tylko 7 sekund do podium. Potem, niestety, już było gorzej. Trudno powiedzieć dlaczego... W ostatnim tygodniu towarzyszył nam dodatkowo deszcz... Co niezwykłe, było go bardzo dużo, tak że wyścig w Alfarnate, który miał być pierwszym szczytem formy w tym roku, skończył się dla mnie w połowie. Powiedzieć tylko że z 400 osób zgłoszonych wystartowało koło setki, a skończyło niespełna 80...

Naszego honoru broni Dorota, która dzielnie walczy i z każdych zawodów przywozi większe lub mniejsze trofeum. Teraz, gdy roczna terapia została zakończona, powinno być jeszcze lepiej.

Teraz trochę spokojniejszego okresu, ale czerwiec zapowiada się bardzo gorąco. Przyjdzie okazja przetestować się na bardzo wymagających trasach od mistrzostw Andaluzji począwszy, przez 200 kilometrowe zawody La Indomable, aż po Sierra Nevada.