Thursday, August 6, 2020

El viaje a los Pirineos 2020


Miejscowości na wakacyjnej trasie, do której galeria znajduje się tu.

W kolejności chronologicznej:
 - Marbella
 - Santa Elena (Jaen)
 - San Esteban de Gormaz (Castilla-Leon)
 - Burgo de Osma
 - Ucero
 - Calatañazor
 - Soria
 - Marqués de Riscal (Rioja)
 - Pamplona (Navarra)
 - Foz de Lumbier
 - Monasterio de Leyre
 - Catillo de Javier
 - Jaca (Aragon)
 - Somport
 - Canfranc-Estación
 - Aínsa
 - Benasque
 - Maladeta / Aneto
 - Cerler
 - Andorra la Vella (Andorra)
 - Ordino
 - Arcalis
 - Meritxell
 - Mirador Roc Del Quer
 - Llorts (Ruta del Ferro)
 - Encamp
 - Arisnal / Pal
 - Engolasters
 - Pas de la Casa
 - Montblanc (Cataluña)
 - Tarragona
 - Valencia (Comunidad Valenciana)
 - Benissa / Col de Rates
 - Marbella

Thursday, February 6, 2020

wyszukiwarka langustowa

Przez ostatnie parę tygodni pracowaliśmy nad pomysłem umożliwienia przeszukiwania zasobów langusty używając treści poruszanych przez o. Adam Szustaka w jego nagraniach. Główną ideą było coś w stylu Q&A, czyli zadajmy pytanie o rzecz, która nas gnębi i dostajemy odpowiedzi w postaci filmików dostępnych na youtube.

Powstał w ten sposób całkiem fajny systemik, który m.in. przy użyciu cloud'owych serwisów AI (w tym momencie azure conginitve services) przetwarza filmy na tekst i  potem wykorzystuje elasticsearch do wyszukiwania. W ramach rozwijania talentów wykorzystujemy: azure, heroku, python (flask, rq), elasticsearch, redis, docker, reactjs, ansible, cloudflare, youtube api, pubsubhub.

Wyszukiwarka dostępna jest pod adresem http://langusta.dodekstudio.com/

Żeby uzyskać lepsze wyniki wyszukiwania najlepiej podać większą ilość słów, bądź całą frazę, która mogłaby zostać wypowiedziana. Zapytanie typu FTS (full-text-search), które używamy będziemy jeszcze poprawiać, ale w tym momencie jest ono zoptymalizowane pod kątem dopasowania całej wyszukiwanej frazy, a wyniki posortowane są wg trafności. Automatyczne rozpoznawanie mowy nie zawsze daje dokładne rezultaty, więc czasami wyszukane frazy mogą wydawać się dość dziwne, ale wtedy warto sprawdzić, co zostało powiedziane w danej chwili korzystając z przycisku, który włącza nagranie w momencie, kiedy określone zdanie się pojawia.

Należy również pamiętać, że nie wszystkie filmiki są dostępne w wyszukiwarce. W tym momencie przeanalizowanych jest ponad 700 nagrań, nowe dodawane są na bieżąco, a pozostałe już istniejące będą dodawane stopniowo.

System można rozwijać, dlatego mile widziane są uwagi, co by się mogło przydać, lub co działa inaczej niż można by się było spodziewać.

Mam nadzieję, że może się to przydać komuś w szukaniu odpowiedzi na różne wątpliwości i w odnalezieniu boskiej obecności w życiu.

Friday, July 14, 2017

como sube esta chica

Krótki okres, gdy upały przerywają,a przynajmniej limitują, na chwilę sezon wyścigowy na południu Hiszpanii wykorzystaliśmy na dosłowne oderwanie się od rzeczywistości i spędziliśmy 3 dni wędrując po Sierra Nevada.

Piątkowym popołudniem wystartowaliśmy z miejscowości Capileira, żeby koło godziny 23, już przy świecącym księżycu, dojść do schroniska La Caldera. Tym razem już pierwszej nocy nie byliśmy sami i była to ciężka noc... Chrapania z każdego kąta i ewakuacja większości ludzi około 4.30 nad ranem...

Dopiero ostatnie godziny przed świtem udało się jakoś bardziej zmrużyć oko. Po śniadaniu zostawiliśmy sporo rzeczy w schronisku i ruszyliśmy z zamiarem wejścia na Alcazabę i Mulhacen według tracka, który nie prowadził głównymi szlakami.

Trochę ponad 600 metrów w pionie na Alcazabę zajęło nam ponad 2 godziny... Było trochę wspinaczki, dużo ześlizgiwania się i szukania odpowiedniej drogi. Na Mulhacen poszliśmy już standardową trasą schodząc najpierw do dolinki siedmiu jeziorek.

Szczęśliwie kolejna noc, pomimo nawet więcej niż pełnej obsady schroniska, upłynęła dużo spokojniej i udało się bardziej wypocząć. W niedzielny poranek ruszyliśmy jeszcze raz na Mulhacena, wyprzedzając po drodze kogo tylko się dało. Doduś budził niemały podziw torując drogę z dodatkowo pełnym bagażem na plecach.

Z Mulhacena z powrotem do Capileiry każda godzina była co raz trudniejsza. Jednak brak wprawy piechura daje szybko o sobie znać. Kolejne dwa dni ledwo mogłem chodzić. Ale w końcu wyszło nam prawie 50 kilometrów w 3 dni, no... w niecałe 48 godzin.

Saturday, May 6, 2017

wiosenne klasyki

Jeszcze nie tak dawno dopiero rozkręcałby się sezon, a teraz jesteśmy już po jego pierwszej części. Andaluzyjskie słońce pozwala na zaliczenie prawdziwej wiosennej kampanii. Za mną już 12 startów, w tym 2 etapówki - Vuetla Costa Tropcial i Vuelta Almeria. Moje wyniki na razie pozostawiają dużo do życzenia, choć z tygodnia na tydzień było lepiej i skończyłem pierwszym podium w tym roku na czasówce w Castell del Ferro.

Z momentów, które na długo zostaną w pamięci były zawody Gran Fondo Guad al Xenil, gdzie ścigaliśmy się w towarzystwie Emmy Pooley. 160 km i 3500m w pionie z mnóstwem ścianek. Na ostatnich 10 km jechałem już tylko, żeby jakoś dojechać zwalczając skurcze... a tu nagle dogania mnie dziewczyna. Dodało mi to przynajmniej motywacji i trochę po zmianach dojechaliśmy razem do mety wyprzedzając jeszcze parę trupów po drodze. Mina wyprzedzanych (nadal była to czołowa 20 open) nie do opisania :)

Tydzień temu byliśmy piechotą na Pico de Torecilla, a w ten weekend "odpoczywamy" w Sierra Nevada. Powinno udać się wejść na Veletę po raz drugi w tym roku, tym razem już prawie bez śniegu.

Friday, December 23, 2016

cazadores del pavo

W związku z tym, że mój Doduś zabiera mi wszystkie tematy nie mam się co rozpisywać :P, więc tylko krótkie podsumowanie przedświątecznych wydarzeń.

Tradycja wyścigów o indyka przypadała nam bardzo do gustu i w tym roku też nie omieszkaliśmy zaliczyć tylu ile się tylko dało. Niestety, pogoda nie była łaskawa. Na zawody w Moron nie udało nam się dojechać, a nawet dobrze wyjechać z domu - odwiedził nas temporal i mieliśmy mała powódź.

Później już było ciut lepiej. Doduś sam był w Los Barrios na starych śmieciach i przywiózł z powrotem pierwszego dorodnego indyka. Ja oszczędzałem na jakiś dodatkowy dzień urlopu.

Kolejne zawody w Marbelli, na głównej ulicy miasta przy sztucznym, świątecznym świetle miały swój urok. Doduś ponownie wygrywa wśród pań  i mamy kolejnego indyka :). Ja zaliczyłem dobry trening - 40 km w lekko ponad godzinkę.

Na deser zostały zawody z metą na podjeździe do miejscowości Competa. Znów pogoda dała trochę w kość, bo mżyło przez pierwsza część zawodów. dorotka tym razem odpuściła, dając się wykazać innym, a ja próbowałem sił na "sprinterskim" podjeździe. skończyło się na trzecim miejscu w masters 30 i 10-tym open.

W tym tygodniu prawie relaks :) Dwa dni w Sierra Nevada na pełnym etacie, z krótką przerwą na obiad, na nartach.

Wesołych Świąt!