Wednesday, January 28, 2015

lords on the boards

Nasze pierwsze noworoczne postanowienie udało się już spełnić, a nawet, zależy jak liczyć, udało się to zrobić od dwóch do pewnie około setki razy. Po dwóch latach przerwy znów pojawiliśmy się na stoku narciarskim.

Teraz taka opcja istnieje tylko w Sierra Nevada, więc po raz pierwszy zawitaliśmy do Pradollano w celu, w jakim zostało ono stworzone. Słońce i śnieg. Za drugim razem należy dodać jeszcze wiatr, ale i tak poszczęściło nam się, gdyż między naszymi dwoma eskapadami pogoda była gorsza i spadło sporo śniegu.

Dla mnie był to pierwszy raz w stacji tego typu. Duża ilość wyciągów i niezliczona ilość tras, także tłum ludków, który tam przyjeżdża jakoś znika na ogromnej przestrzeni. Kolejki do wyciągów w godzinach szczytu nie są dłuższe niż kilka minut. W ten weekend, pewnie z powodu większej ilości śniegu, która otwiera więcej możliwości dla nie-narciarzy, w górach było mnóstwo ludzi. Wyjazd z Pradollano zabrał nam więcej czasu, niż podjazd z Granady rowerem... Na stokach jednak nie było tego czuć.

Za pierwszym razem byliśmy w hotelu Nevasur, który chyba jest popularny wśród kolarzy. W gablotce można było znaleźć m.in. koszulkę mistrza świata Rui Costy i zdjęcie Ani Szafraniec z autografem.

Słońce i śnieg. Pięknie.

Galerie: 1 2

No comments: