Friday, February 20, 2015

barcelona

Chyba stary się robię... Od ostatniej wizyty w Barcelonie, jeszcze w czasach liceum, minęło dobre 14 lat. Kupa czasu. Ale nic, jakoś nadal całkiem żwawo się poruszam, choć może nie na piechotę ;)

Jak ostatnim razem do Barcelony wpadliśmy chyba ze 2 razy na kilka godzin to teraz mieszkaliśmy w samym centrum i była okazja przyjrzeć się miastu z bliska. Jeszcze w samolocie zapoznaliśmy się z historia powstania dzielnicy L'Eixample, gdyż akurat gazeta linii vueling traktowała o Barcelonie. Trzeba przyznać, ze urbanistycznie centrum miasta jest pomyślane bardzo dobrze, budowane już ponad 100 lat temu ulice są zaprojektowane tak, ze obsługują współczesny ruch. Z perspektywy pieszego turysty spacery potrafią być za to irytujące, gdy do przejść dla pieszych trzeba podchodzić po oktagonalnym kształcie bloków. Metro za to śmiga bardzo dobrze.

Samo miasto nie wywarło na nas jakiegoś oszałamiającego wrażenia. Nie wiem, może widzieliśmy już zbyt wiele pięknych miejsc... Aczkolwiek zobaczyliśmy też większość tego co Barcelona ma do zaoferowania. Począwszy od starego miasta, z wąskimi uliczkami, pełnego teraz sklepów prowadzonych przez chińczyków i hindusów, poprzez park cytadela, CaixaForum, Montjiuc, Sagrada Famila, muzeum Picassa, kamienice Gaudiego, aż do parku Guell. Niestety nie udało się zobaczyć pokazu fontann, gdyż są one teraz w remoncie, podobnie z reszta jak kolejka na Montjuic. Ponoć luty to martwy sezon - ale i tak kolejki do turystycznych atrakcji dość sporawe.

Przy fontannach wyczekaliśmy się trochę. Tablica informująca o remoncie jest tylko do katalońsku (i tak pismo jeszcze jesteśmy w stanie zrozumieć) i do tego umieszczona tak, że widać ja tylko z autobusu jadącego po Plaza Espana.

Z ciekawszych rzeczy to w CaixaForum była wystawa z okazji 25 lecia Pixara. Za pierwszym razem nie miałem okazji być też w środku bazyliki Sagrada Famila. Robi ona wrażenie, choć z drugiej strony to teraz trochę taka biblijna jaskinia zbójców. Po raz kolejny na następny raz pozostaje wizyta na Camp Nou.

Lądując już w domu, podobnie jak podróżując pociągiem z lotniska El Prat do centrum Barcelony, cieszyliśmy się że mieszkamy w Maladze. Teraz pora na realizacje kolejnych postanowień noworocznych.

No comments: