Sunday, June 10, 2012

galicyjska czasówka

Gdy we wrześniu ubiegłego roku rozmawiałem z chłopakami z Bochni o ich pomyśle na zorganizowanie maratonu byłem trochę sceptyczny. Znając polskie realia nie wierzyłem, że uda się im postawić na swoim. A właśnie chciałbym zacząć od tego, że był to chyba najlepszy, ze względu na przygotowanie, górski wyścig w cyklu RoadMaraton, jaki do tej pory się odbył. Przez kompletnie niezrozumiała decyzję władz zabrakło co prawda wspólnego startu, ale zabezpieczenie i dobór trasy, bufety, sympatyczna atmosfera w trakcie i po wynagradzały włożony w jazdę wysiłek. Naprawdę wielki szacunek i podziękowania za poświęcone siły w dopinanie tych zawodów!

Start w grupach przełożył się na formę zabawy. Dla mnie była to indywidualna walka z licznymi podjazdami, wiatrem i czasami innymi drogowymi niespodziankami ;) Praktycznie od pierwszej górki, gdy dogoniliśmy startującą przed nami damską grupę, jechałem sam. Tym bardziej jestem zadowolony z rezultatu. Zdecydowanie mocniejsze grupy startujące za mną nie zdołały mnie dogonić, a co więcej, nie zdołały nadrobić nade mną dodatkowego czasu. Po 110 km jazdy z dobrze ponad 2 km w pionie miałem tylko i aż 6 sekund przewagi nad Marcinem Korzeniowskim i Kamilem Majem. Było ciężko, ale było warto! Spodziewaliśmy się załamania pogody rodem z tegorocznego Pucharu Równicy, ale udało się przejechać na sucho. Pokropiło troszkę tylko na koniec, gdy większość już była na mecie. Na deser była bardzo miła dekoracja (w tym open!), no i zaległa dekoracja za premię górską ze wspomnianej Równicy.

Na zakończenie chciałbym jeszcze podkreślić wspaniałą postawę fair play, jaką zaprezentowali Bikeholicy. Po pierwsze, dziękuję Ewie za wsparcie bufetowe i wymianę bidonu. Widać, że nie najważniejsze są barwy, że mimo sportowej rywalizacji można być przyjaciółmi. Po drugie, Dorotka miała podwójnego pecha i na jednej dziurze, których notabene nie było wiele, dobiła oba koła. Najpierw iście strażackiej pomocy w zmianie dętki udzielił Staszek Radzik poświęcając swoją dobrą lokatę i pewne miejsce na pudle w kategorii. A później Piotrek Szostak oddał swoje koło i sam zajął się zmienianiem gumy w tym Dorotki. W ten sposób Dorotka dojechała na drugiej pozycji wśród Pań. Czapki z głów Panowie!



No comments: