
Trasa w Bielinach jest trudna, kilka krótkich podjazdów, w tym jeden bardzo stromy. W tym roku dodatkową trudność stanowił wiatr, który jeszcze przeszkadzał na zajeździe, więc bardzo trudno było o jakąś decydującą akcję. Dlatego też pewnie cały czas było lekkie czarowanie. Próbowaliśmy kilka razy atakować wraz z Kubą Perzyną, ale na wietrznych zjazdach peletonik dochodził. Na najtrudniejszym podjeździe starałem się dyktować mocne tempo, żeby uniknąć tam skoków, co się udało. Na ostatnim okrążeniu goniliśmy zawodnika z Warszawy, który wykorzystując swoje warunki atakował na zjeździe. Mnie dodatkowo złapała kolka, więc łatwo nie było... Doszliśmy dopiero na ostatnim podjeździe przed metą. Było pod górę, więc dla mnie super! Równo, mocno, miałem kolejnych przeciwników, żeby tuż przed kreską połknąć ostatniego i minąć metę jako pierwszy :)
Mini okres przygotowawczy w środku sezonu dobiega końca. Pod górę jest dobrze! Coś za coś, więc w dół i jeszcze pod wiatr bywa ciężko, ale teraz przed nami góry. Jestem zadowolony, że mimo nienajlepszej pogody udało się praktycznie zrealizować wszystkie założenia na ostatnie dwa tygodnie.
No comments:
Post a Comment