Thursday, August 19, 2010

maraton roznavski i nie tylko

Ostatnio czas jakby przyspieszył... Wszystko szybko się toczy i ciężko znaleźć chwilę, żeby napisać parę słów o akcjach z zeszłego tygodnia, ale spróbujemy.

W zeszły piątek powiększyła się moja stajnia :) Chyba tylko na chwilę, bo stara szoska już jest nie do użytku i pójdzie na przemiał, znaczy części, bo już pod górkę wjechać się nie da.. Kręci się w miejscu. Na miejsce szoski przyszedł trekkingowo/crossowy rowerek, który na razie w miejskiej jeździe sprawuje się wyśmienicie.

W niedzielę byłem na Słowacji, żeby wziąć udział w kolejnej edycji maratonu w miejscowości Roznava na górskiej trasie z (niestety) płaską końcówką. Zapowiadało się, że po raz kolejny przyjdzie się ścigać w ekstremalnych warunkach pogodowych - maiło być piekielnie gorąco, a na popołudnie zapowiadano silne burze. Szczęśliwie nie było tak źle, było ciepło, ale do zniesienia i całą trasę przejechaliśmy na sucho, dopiero na dekoracji trochę popadało.

Z samego wyścigu nie jestem do końca zadowolony. Pod górę jechało mi się bardzo dobrze, początek bez zbędnych szarpnięć, przejechany w grupie. Na najtrudniejszym fragmencie trasy nie wiele brakowało do szarpiących z przodu zawodników, a gdyby najtrudniejszy podjazd był jeszcze trochę dłuższy to bym był całkiem na przedzie, a tak po tym podjeździe czekał zjazd po dziurach, na którym czołówka mi uciekła i skończyło się ostatecznie na 10 miejscu w klasyfikacji generalnej. Praktycznie tak samo, jak rok temu. W tym roku było jednak ciężej, wyścig obfitował w skoki, ataki, zwycięzcy zanotowali lepszy czas, więc w sumie źle nie było. A ogólnie impreza super zorganizowana i miło będzie pojechać tam znów za rok!

Wracając do domu utknęliśmy na Zakopiance. Po wypadku w Naprawie staliśmy ponad pół godziny ze zgaszonym silnikiem w sznurku aut... Po Polskiej stronie pogoda dużo gorsza niż na Słowacji. Było niezłe widowisko burzowe. Burze były też w poniedziałek i tym razem już tak fajnie nie było. W Wieliczce na kilka godzin zabrakło prądu, a u mnie szlag trafił cały zestaw do telewizji satelitarnej...

We wtorek jeszcze ciekawy trening, 67 kilometrów i dobrze ponad 1200 metrów w górę na pod wielickich górkach :D. A już za chwilę, kierunek Istebna i przygotowania do zaczynającego się w piątek Road Trophy.

A w tle jeszcze cały czas dopinanie projektu dla nk. Dzieje się!

No comments: