
W zeszły piątek powiększyła się moja stajnia :) Chyba tylko na chwilę, bo stara szoska już jest nie do użytku i pójdzie na przemiał, znaczy części, bo już pod górkę wjechać się nie da.. Kręci się w miejscu. Na miejsce szoski przyszedł trekkingowo/crossowy rowerek, który na razie w miejskiej jeździe sprawuje się wyśmienicie.
W niedzielę byłem na Słowacji, żeby wziąć udział w kolejnej edycji maratonu w miejscowości Roznava na górskiej trasie z (niestety) płaską końcówką. Zapowiadało się, że po raz kolejny przyjdzie się ścigać w ekstremalnych warunkach pogodowych - maiło być piekielnie gorąco, a na popołudnie zapowiadano silne burze. Szczęśliwie nie było tak źle, było ciepło, ale do zniesienia i całą trasę przejechaliśmy na sucho, dopiero na dekoracji trochę popadało.
Z samego wyścigu nie jestem do końca zadowolony. Pod górę jechało mi się bardzo dobrze, początek bez zbędnych szarpn
Wracając do domu utknęliśmy na Zakopiance. Po wypadku w Naprawie staliśmy ponad pół godziny ze zgaszonym silnikiem w sznurku aut... Po Polskiej stronie pogoda dużo gorsza niż na Słowacji. Było niezłe widowisko burzowe. Burze były też w poniedziałek i tym razem już tak fajnie nie było. W Wieliczce na kilka godzin zabrakło prądu, a u mnie szlag trafił cały zestaw do telewizji satelitarnej...
We wtorek jeszcze ciekawy trening, 67 kilometrów i dobrze ponad 1200 metrów w górę na pod wielickich górkach :D. A już za chwilę, kierunek Istebna i przygotowania do zaczynającego się w piątek Road Trophy.
A w tle jeszcze cały czas dopinanie projektu dla nk. Dzieje się!
No comments:
Post a Comment