Sunday, July 18, 2010

kanikuła

Wczoraj zaliczyłem występ na pierwszej edycji maratonu "O beczułkę miodu" w Kluczborku. W takiej temperaturze chyba jeszcze nigdy się nie ścigałem. Na otwartych przestrzeniach przy lekkim wietrze prażyło po prostu niemiłosiernie.

A maraton w sumie udany ;) Trasa płaska, poprowadzona dość mocno lokalnymi opłotkami, sama w sobie trudna nie była. Miejscami dość mocno przeszkadzały dziury i nierówności, ale zdecydowanie najbardziej doskwierał upał. Start w grupach w przypadku mojej kategorii też nie był tragedią, bo wszyscy na dystans giga pojechaliśmy razem. O dziwno praktycznie na całej trasie bardzo dobra współpraca :) i równe, dobre tempo. W miarę zbliżania się do końca wykruszali się kolejni zawodnicy, także do mety dojechałem razem z jeszcze jednym kolegą. Meta była usytuowana dość nieszczęśliwie i nawet trudno było się ścigać o pierwsze miejsce na samej końcówce, więc wyszło tak, że wjechaliśmy na kreskę równo razem trzymając się za ręce. Trochę ponad 160 km ze średnią ponad 35,5 km/h przy tych warunkach to dość niezły wynik. Pucharek mam za drugie miejsce, ale akurat bardziej liczy się dla mnie postawa fair play w tym przypadku.

Powrót do domu też był ciekawy. Już przy ogłaszaniu wyników zaczęło mocno padać... A zanim doejchaliśmy do autostrady, uciekając z burz, miejscami trzeba bylo jechać wolniutko, bo lało tak ostro, że wycieraczki kompletnie nie nadążały.

No comments: