Do zwycięstwa w sumie brakowało niewiele... Na około 130 km wyruszyłem w samotną ucieczkę, którą pociągnąłem przez 60 km. Potem na decydującym podjeździe-ścianie odjechaliśmy we trójkę. Ustaliliśmy, że finiszujemy na ostatnim podjeździe w Istebnej i tak wjeżdżamy na metę, żeby się tam nie pozabijać. Na tym finiszu już nie miałem niestety siły... Ucieczka trochę za wcześnie, ale występ udany.
No comments:
Post a Comment