Friday, September 19, 2014

somos los malagueños

Mija już drugi tydzień jak zawitaliśmy do Malagi. Wszystko dzieje się bardzo szybko i już tylko patrzeć a trzeba będzie się przenosić do własnego domu. Tego na razie powolutku szukamy.

Ja zacząłem prace w Riplife i muszę przyzwyczaić się do trochę innego stylu pracy. Bardzo dużo code-review, kosztem mniejszej ilości czystego kodowania. Ale tez nowe technologie. Bawiąc się Java 8 przypominam sobie Scale. W porównaniu z Gibraltarem kultura pracy niebo wyższa.

Rowerowo tez same dobre wiadomości. Chociaż na razie mieszkamy w centrum, po kilku minutach można łatwo znaleźć się już w górach i ciupać 14-15 kilometrowy podjazd na Fuente de la Reina. Po niespełna godzinie od wyjścia z domu jesteśmy na 900m n.p.m. :)

Oba weekendy, które spędziliśmy w Maladze,a raczej w okolicach, były wyścigowe. Najpierw Huetor Tajar, a potem Cabra i oba występy zakończone "con exito", bo w sumie przywieźliśmy 4 nowe pucharki. Dorotka dwa razy zwyciężyła wśród pan, a ja w Huetor Tajar bylem 4 open, a w Cabrze drugi w masters 30. W walce z elita skończyłem 13-sty.

Teraz może trochę spokojniejszy weekend. Ale nie odpuszczamy jeszcze...

No comments: