Monday, May 12, 2014

road to world cup

To była wersja gry FIFA, w którą kiedyś się trochę naciupałem ;) Teraz ma to jednak inne znaczenie. Dla bukmacherów mistrzostwa są okazja na dodatkowy zastrzyk gotówki, więc teraz jesteśmy na ostatniej prostej z projektami dedykowanymi pod to wydarzenie. Swoją drogą mało mają profesjonalne podejście do projektów z niby najwyższym priorytetem, ale... Ale za oknem pogoda już iście letnia. Wczoraj na parkingach koło plaży ciężko było znaleźć miejsce, wzdłuż brzegu mnóstwo parasoli i smażących się ludzików.

Pożegnaliśmy drugich rodziców, którzy po wycieczce do Portugalii zawitali do nas jeszcze na chwilę w zeszły weekend. Razem pojechaliśmy do miejscowości Nerja, żeby w niedzielę móc wystartować w wyścigu na Haza del Lino. Z poziomu morza prawie na 1300m n.p.m. tylko w górę. Wygrał były zawodowiec, towarzysz jakiegoś Valverde czy tam Contadora... Mi jeszcze brakuje oddechu, ale jest lepiej. Dorotka zwycięża wśród pań i w nagrodę oprócz pucharku dostaje cały, wielki kawał owczego sera. Wieczór na do widzenia w Maladze.

Poza tym, mamy dużo biegania. Hiszpański, rozglądamy się za nowym miejscem do spania, testuję wszystkie rowerki, które teraz mam w domu. W końcu odpaliłem czasówkę!

No comments: