
Bardzo często zastanawiamy się czy jesteśmy na wakacjach czy
przeprowadziliśmy się w celach zarobkowo-zdrowotnych... I na razie
naprawdę czujemy się jak na długim turnusie :)
Dorotka wylądowała u tego samego gentlemana co ja, także nawet w
pracy można sobie zrobić przerwę na miłą pogawędkę. Żyjemy, mieszkamy i
pracujemy w prawdziwej wieży Babel. W sobotę byliśmy na urodzinach
mojego team leada - Greka, który jest z Serbką. Oprócz tego Portugalczycy, pół Portugalka - pół Francuzka, pół Greczynka - pół Polka, no i Polacy... A to i tak tylko ludzie związani jakoś z moim
teamem.


Rowerowo też co raz ciekawiej. Zwiedziliśmy już finisz i sporą część
trasy jednego z etapów Vuelty (8. na Alto Penas Blancas), zaliczany kolejne, piękne miejscówki -
ostatnio Tarifę i szykujemy się na debiut w lokalnych zawodach. Długi
dzień pozwala na całkiem fajne przejażdżki nawet w tygodniu... Teraz
jasno jest jeszcze po 21, więc wczoraj udało mi się zaliczyć 120 km
trasę do Gaucin.
Mankamenty? Tak naprawdę na razie tylko jeden - komary. Czasami nie
dają pospać, musimy sobie coś wymyślić, żeby skutecznie się chronić ;)
No comments:
Post a Comment