Tuesday, July 12, 2016

entre campeones

Już na nie tak odległym horyzoncie majaczy wrześniowa wyprawa w Himalaje. Tym razem bez roweru. A to oznacza, że trzeba przygotować się do troszkę innego wysiłku. Nie ma obaw jeśli chodzi o wspinaczkę do góry, ale zejścia będą kosztowały nas trochę. Dlatego też zaczęliśmy powoli poważniej myśleć o pieszych wędrówkach. Po krótkiej trasie w Sierra Nevada, wykorzystaliśmy pobyt w Sierra de Grazalema na zaliczenie dwóch okolicznych szczytów - Simancon y Reloj. Większość udało nam się przejść zgodnie z trasa opisana w przewodniku, pomimo tego, że brak drogowskazów i oznaczeń nie ułatwia zadani w wielu miejscach. Było też zejście na przełaj z "zegara".

Popołudniu udało nam się wykorzystać zaproszenie do restauracji 'El Torreon' w Grazalemie, wygrane jeszcze w zeszłym roku podczas zawodów w tej miejscowości. Zaserwowaliśmy sobie trochę lokalnej dziczyzny. Po obiedzie zjechaliśmy do miejscowości Benahamona na nocleg i odpoczynek przed zawodami Patacabra.

Co prawda, nie było to to samo, co za pierwszym razem, gdy można było pościgać się na długiej, prawie 200 kilometrowej trasie, ale i tak podjazd na Puerto de las Palomas w 40 stopniach nie należy do najłatwiejszych. Dorotka wygrała wśród pan, a ja bylem trzeci za plecami mistrza Hiszpanii masters 30 w MTB i także mistrza masters 30 tylko, że na szosie... Po kończącej imperezę paelli ponownie zostałem poproszony o wywiad dla radia Ubrique. Ostatnim razem udzielałem go po angielsku i pewna Pani tłumaczyła to na hiszpański. Tym razem jakoś poszło po hiszpańsku :P

No comments: